W żartach mówię, że czuję się "człowiekiem renesansu"... ;-) W liceum chodziłem do klasy matematyczno-fizycznej, studiowałem geologię, a więc nauki przyrodnicze. Po studiach założyłem firmę tłumaczeniową i przez 10 lat próbowałem swoich sił w biznesie. Profil firmy był stricte humanistyczny i sam też często wykonywałem tłumaczenia zarówno ustne, jak i pisemne. To, zupełnie przypadkowo, związało mnie z kinematografią, najpierw z reżyserią w filmach fabularnych, a następnie z produkcją filmów dokumentalnych. W tej artystycznej sferze wyłom stanowi otarcie się o szczyt komercji  jako producent reklamówek telewizyjnych...  Dużym sentymentem darzę rozdział mojego życia poświęcony podróżom po całym świecie jako autostopowicz-włóczęga, które odbywałem w czasie mojego pięcioletniego pobytu w Algierii, a później, już jako licencjonowany pilot wycieczek zagranicznych. Zajmowałem się też trochę dziennikarstwem, pracowałem na kolei, na pociągach szlifierskich oraz fizycznie jako wiertacz i instalator.
Jednak największą satysfakcję sprawia mi uczestnictwo w tworzeniu czegoś, co pozostanie w pamięci innych, co pozwoli poszerzyć wiedzę i horyzonty myślowe. Takim czymś są właśnie filmy dokumentalne, które, zgodnie z definicją Johna Griersona, mają być "twórczym traktowaniem rzeczywistości".
Organizacji produkcji filmowej i funkcjonowaniu planu zdjęciowego staram się poświęcać maksimum energii, pozostawiając jednak tyle, aby wystarczyło jej na oddawanie się mojej drugiej pasji... Niezależnie bowiem od tego gdzie pracowałem i czym się zajmowałem, była i jest nią muzyka, a z harmonijką ustną nie rozstaję się nigdy :-)

Obecnie udaje mi się jakoś, choć nie bez trudu, godzić moją oficjalną, służbową, dzienną stronę życia z tą nieoficjalną, prywatną, nocną, która sprawia mi naprawdę wielką frajdę!